new york trip


     W końcu nadszedł ten moment kiedy mogę napisać, że zamieszkałam w Stanach! Jednak nie o jetlagu, problemach i przystosowaniu będzie ten post. Postaram się opisać jedną z najlepszych rzeczy jaka do tej pory mnie tu spotkała a jest nią – wycieczka do Nowego Jorku!

Nie planowałam się na nią wybierać, to było ostatnie o czym myślałam jadąc do hotelu ze świadomością, że mój portfel zaginął gdzieś na lotnisku w Newark – ale o tym innym razem. Jednakże był to powitalny prezent od mojej host family.
Zmęczona, zła i z wielkim grymasem na twarzy wsiadłam do czerwonego autobusu w którym miałyśmy zobaczyć Nowy Jork. Miałam wrażenie, że jedziemy tam wieczność ale z każdym przejechanym kilometrem, z każdą minutą byłam coraz bardziej podekscytowana.

Do NY wjechaliśmy od strony Bronxu – nie był to przyjemny widok, jest to najniebezpieczniejsza dzielnica miasta i pomyślałam sobie „serio? O to tyle krzyku?”. Jednak kiedy zatrzymaliśmy się na chwilę i czekaliśmy na naszego przewodnika wyjrzałam przez okno i ten widok coś mi przypominał. Ogromny budynek, fontanna i piękne otoczenie. Po chwili uświadomiłam sobie, że jest to Lincoln Center! Miejsce w którym oraz w którego okolicy kręcili odcinek Gossip Girl! Moja ekscytacja wzrosła o 100%. Następnie spojrzałam w lewo i pomyślałam „no way…”. Dokładnie po drugiej stronie ulicy znajdował się Empire Hotel! (Fani Plotkary zrozumieją o co mi chodzi).
Im dalej wjeżdżaliśmy w Manhattan tym miasto zamieniało się w to, które znamy z filmów i seriali. 
New York City Ballet


Ogromne budynki, żółte taksówki i cała masa innych rzeczy. Wisienką na torcie było Top of The Rock. 


Jest to jeden z punktów widokowych Nowego Jorku z którego widać Empire State Building – i znów, fani Plotkary zrozumieją. Z kolei z drugiej strony widać Central Park – jednak ten widok przysłaniał żółty żuraw, który zdecydowanie nie dodawał mu uroku. 



Kolejny „must have” Nowego Jorku? Time Square! Tam jednak było zdecydowanie zbyt tłoczno a przez to strasznie duszno. 

Kiedy już zapadła noc zabrano nas do parku w pobliżu 1 World Trade Center skąd rozciągał się widok na Statuę Wolności oraz Manhattan. Widok zapierał dech w piersi.


Był to ostatni punkt naszej wycieczki. Za ten prezent będę wdzięczna hostom jeszcze przez długi czas. Cieszę się, że mieszkam tak blisko Nowego Jorku bo oficjalnie stał się on moim miastem #1 i już nie mogę się doczekać aż pojadę tam po raz kolejny!

Jednak to co najlepiej zapamiętałam z wycieczki to uczucie za którym ogromnie tęskniłam. Uczucie, które towarzyszy mi w momentach kiedy jestem dumna z samej siebie i kiedy spełniam marzenia - wtedy to uczucie było podwójne ponieważ zawarły się w nim te dwa przypadki. Wiele wydarzyło się przez ostatni rok, zarówno dobrych, złych jak i zupełnie niepotrzebnych rzeczy których mogłabym żałować ale po co marnować czas na coś na co nie ma się wpływu. Jednak to wszystko przestało mieć znaczenie w momencie kiedy uświadomiłam sobie, że ostatecznie znalazłam się w miejscu w którym zawsze chciałam być. I staję się osobą jaką zawsze chciałam się stać - życzę każdemu z Was tego samego. Nie bójcie się ryzykować. Z tego miejsca chciałabym rownież podziękować wszystkim, którzy pomogli mi oraz wspierali mnie w mojej decyzji. Jesteście najlepsi!

Po więcej zdjęć zapraszam na TUMBLR

Snapchat:rrrudolf

Instagram:olamankowska_

A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 a l e s a n d r a in the USA , Blogger