usa: first impression


Dziś minął piętnasty dzień odkąd jestem w Stanach. Przede mną jeszcze co najmniej 340 dni. I jestem tym niezwykle podekscytowana! Nie wyobrażam sobie, że miałabym podjąć inną decyzję i zostać w Polsce, pójść na studia – cokolwiek. Jestem szczęśliwa.

Już lepiej poznałam swoją rodzinę – są wspaniali. Obawiałam się tego, że będę pierwszą au pair, ponieważ wiele osób przedstawiało mi plusy jak i minusy ale ja żadnych minusów nie widzę (jeszcze). Dzieci jak to dzieci, czasem mam wrażenie, że nie da się nad nimi zapanować ale całe szczęście najczęściej są słodcy i mogliby się caaaały dzień przytulać – a jak wiadomo, przytulanie uwielbiam. Host rodzice są bardzo opiekuńczy i pomocni ale z drugiej strony mogę z nimi porozmawiać o wszystkim.

Okolica jest piękna. Pomimo tego, że mieszkam kilka mil od najbliższego miasta i godzinę od Nowego Jorku to nie żałuję, że wybrałam tą lokalizację. Uwielbiam naturę, czyste powietrze i widoki, które zapierają dech w piersi i to wszystko dostałam w pakiecie z Lloyd Harbor. Aby podziwiać zachód słońca na plaży muszę jedynie zejść po schodach do ogrodu i już na niej jestem. Nawet o czymś takim nie marzyłam!


Bałam się o to, że w mojej okolicy nie będzie żadnych au pair a co dopiero au pair z Polski ale ogromnie cieszy mnie fakt, że byłam w błędzie. W zeszłą niedzielę byłam na spotkaniu mojego clusteru i poznałam wieeele au pair mieszkających blisko więc na pewno nie będę się nudzić.

Oczywiście nie obeszło się bez problemów natury formalnej tak jak zaginięcie mojego portfela czy zablokowanie mojego konta w banku przez co swój weekend w Bostonie spędziłam bez grosza (choć może powinno być dolara..) przy duszy, jednak miałam przy sobie najwspanialszą osobę na świecie i ona również mi pomogła (Mileno mowa tu o Tobie). Kolejnym problemem jakiego nie zaakceptuję do końca mojego programu są kierowcy – zwracam honor wszystkim, których krytykowałam na Polskich drogach - mam wrażenie, że Amerykanie nie wiedzą, że ich samochody są wyposażone w kierunkowskazy.

Odnośnie jedzenia, jeśli chce się zjeść zdrowo to można bez problemu znaleźć sklepy, których nazwy wiążą się z „vegan”,”gluten-free”,”sugar-free” ale po co! Skoro są gofry, pancakes, lody i cała masa innych pysznych niezdrowych rzeczy! Oczywiście żartuję, moje dni na śmieciowym jedzeniu są policzone, ponieważ od jutra zaczynam nową przygodę jaką jest amerykańska siłownia – podobno bywa dziwnie, przekonam się.


I najważniejszy punkt: ZAKUPY. Kosmetyki, ciuchy, buty, torebki, bielizna, kosmetyki i jeszcze raz buty. Wszystko jest piękne, wszystko jest cudowne i co najważniejsze bardzo tanie. Sklepy takie jak Target, Marshalls i TJ MAXX są chyba najpopularniejszymi wśród au pair i już sama wiem dlaczego. Dziś zrobiłam swoje pierwsze amerykańskie zakupy i już nie mogę się doczekać aż będę miała okazję założyć te wszystkie rzeczy.


W niedzielę wybieram się do Nowego Jorku więc z pewnością wrócę tu ze znacznie dłuższym postem odnośnie miasta i ogromną porcją zdjęć! 

Po więcej zdjęć zapraszam na instagram: olamankowska_
Po relację z codziennego życia na snapchat: rrrudolf

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 a l e s a n d r a in the USA , Blogger